W latach 80-tych ubiegłego stulecia Kazimierz Wierzbicki stanął przed życiowym dylematem:
wyjechać z kraju i dalej rozwijać trenerską karierę, czy pozostać w Polsce i założyć własną, rodzinną firmę. Wybór padł na wartości rodzinne, a po znalezieniu niszy, wspólnie z bratem zaczął produkować puzzle. Dzisiaj Trefl to międzynarodowa marka, której puzzle, zabawki i gry planszowe znajdziemy w ponad 50 krajach świata. Współpracuje m.in. z Waltem Disneyem, Warner Brosem, Marvelem. Trefl to również 3 ekstraklasowe drużyny sportowe czy studio filmów animowanych.
O tym, czym dzisiaj jest zajmuje się firma Trefl, opowiada jeden z ojców jej sukcesu – Kazimierz Wierzbicki w IV numerze magazynu „FAMILY BUSINESS. Zarządzanie firmą rodzinną”.
Łukasz Tylczyński: Mija 31 lat od momentu, kiedy wspólnie z bratem zakładał Pan firmę Trefl. Czy możemy powiedzieć, że firma jest nadal biznesem rodzinnym?
Kazimierz Wierzbicki: Tak, Trefl od początku swojego istnienia jest biznesem rodzinnym i nie planujemy żadnych zmian. Jako właściciel chciałbym, żeby firma pozostała w rękach rodziny jak najdłużej, chociaż wiem, że w pewnym momencie nie będę miał już na to wpływu. Mam pełną świadomość roli kapitału w rozwoju biznesu, jednakże są metody, w których możliwe jest uruchomienie kapitału na rozwój bez zmieniania formuły prowadzenia firmy rodzinnej.
ŁT: Powiedział Pan kiedyś, że nigdy nie wejdzie z firmą na giełdę, ani nie odsprzeda udziałów inwestorowi zagranicznemu. Wiąże się to z Pana ideą prowadzenia polskiej, rodzinnej firmy. Jaką przewagę mają zarządzane w ten sposób firmy nad konkurencją?
KW: Zdecydowaną przewagą prowadzenia biznesu rodzinnego jest wolność wyborów i podejmowania decyzji biznesowych. Istotny jest dla mnie również człowiek w firmie, a nie tylko perspektywa słupków i tabelek na koniec miesiąca, kwartału czy roku. Cenię sobie bliskość ludzi w biznesie, gdyż to właśnie relacje mogą tworzyć trwały i uczciwy biznes. Istotne są również takie aspekty, jak możliwość rozmowy z nimi, czerpania od nich inspiracji. Posiadanie własnej firmy jest zdecydowanie wygodniejsze w zarządzaniu, można też szybciej podejmować kluczowe decyzje.
ŁT: Marka Trefl kojarzona jest głównie z puzzlami. A czym, po latach, jest ona dla Pana?
KW: Prawdopodobnie gdyby nie puzzle, które zobaczyłem niegdyś powieszone na ścianie podczas jednego z wyjazdów zagranicznych z drużyną koszykówki kobiet, którą aktualnie prowadziłem, byłbym dalej trenerem. Niedługo potem dostałem propozycję zagranicznego wyjazdu do jednego z krajów arabskich związanego z koszykówką. Stanąłem przed trudną decyzją: zostać w kraju czy wyjechać. A jeśli w kraju, gdzie znaleźć dla siebie miejsce?
Zacząłem poszukiwać odpowiedniej niszy biznesowej. Postanowiłem produkować puzzle, które wymyślili Anglicy już w XVIII wieku. Są one jednymi z najciekawszych zabawek, są łatwe w odbiorze i rozwijają kreatywność.
Była to o tyle dobra deczyja, że w Polsce do tej pory nikt nie produkował puzzli, byliśmy pierwsi. Dzisiaj Trefl to duża grupa, która skupia w sobie zarówno kluby sportowe, jak i firmy produkcyjne czy wytwórnie filmową. To właśnie na robieniu animowanych produkcji rodzinnych dziś się koncentruję . Disney inspirował mnie od dziecka, a pasją mojego dzieciństwa były filmy.
Pozycja Trefla otworzyła możliwość, by móc zaistnieć na rynku filmowym. Filmy familijne to dla mnie temat niezwykle istotny, stanowiący podstawę edukacji, w której rodzina posiada ogromny wpływ na rozwój dziecka.
ŁT: Żeby zarejestrować firmę musiał Pan zadeklarować, że firma tworzyć będzie pomoce dydaktyczne. Dlaczego?
KW: Historia. Kończyła się komuna. Stare przepisy regulujące działalność gospodarczą. Człowiek był wychowany przez państwo. A gospodarce centralnie zarządzanej nie zależało na rozwoju prywatnych inicjatyw przedsiębiorczych. Człowiek musiał odpłacić państwu za wychowanie swoją pracą, a nie prowadzić działalność gospodarczą.
ŁT: Wielu właścicieli biznesów rodzinnych, którzy założyli i rozwinęli swoje firmy, mają problem z balansem pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Mówi się również, że właściciele firm nie mają własnego hobby, gdyż te stanowi właśnie ich biznes. Jak to jest u Pana?
KW: Jest w tym dużo prawdy. Właściciel firmy pracuje dużo i ciężko, by trzymać rękę na pulsie. Jednakże definicja pracy kończy się w momencie, w którym robimy coś z pasją. Wtedy słowo „praca” przestaje funkcjonować w człowieku, a poświęcanie bardzo dużej ilości czasu nie koliduje z osiąganiem spełnienia w życiu zawodowym i prywatnym.
W moim przypadku poza pracą, w której nadal się spełniam, w obszarze moich zainteresowań znajdują się przede wszystkim najnowsza światowa wiedza z obszarów gospodarczych i polityki społecznej. Moim hobby jest sport, w szczególności narty.
Natomiast ostatnio do tego grona dołączyła również genealogia. W wolnych chwilach tworzę drzewo genealogiczne swojej rodziny, które zawiśnie na ścianie. Jest to pasja wywołana przez naszą historię i stanowi konotację dwóch obszarów: firmy rodzinnej oraz mojej rodziny. Aktualnie dotarliśmy z drzewem genealogicznym aż do XIII wieku.
ŁT: Nie jest tajemnicą, że kocha Pan sport. Czy poza działalnością biznesową drużyn koszykarskich i siatkarskich realizuje Pan społeczny cel związany z aktywizacją młodych ludzi? Czy właściciele firm, w miarę możliwości, powinni angażować się lokalnie w sport?
KW: Nie wiem, czy każdy właściciel firmy powinien się angażować. Ja robię to z racji zamiłownia do sportu. Jako Trefl bardzo mocno angażujemy się w rozwój młodzieży. Od wielu lat finansujemy trzy szkółki sportowe, a przede wszystkich prowadzimy akcje promujące aktywność młodych ludzi na całych Kaszubach. W tej chwili rozpoczęliśmy 8-letnią akcję „Szkolny Basket”, w której chcemy dotrzeć do kilkunastu tysięcy dzieci, by promować wartości, jakie niesie ze sobą koszykówka, czyli praca zespołowa czy zdrowy tryb życia. Taki jest cel tej akcji.
ŁT: W Polsce mamy aktualnie do czynienia z pierwszą wielką falą procesów sukcesyjnych, gdzie firmy masowo zmieniają właścieli poprzez przekazanie je kolejnemu pokoleniu. Na jakim etapie jest proces sukcesji w Treflu?
KW: Uważam, że jeżeli dzieci odkryją w sobie pasję do biznesu i zaangażują się biznes, to zmiana pokoleniowa w firmie zakończy się sukcesem. Dzieci powinny jednak mieć pełną swobodę decydowania o swojej przyszłości. Dlatego ja tego procesu nie analizuję, ale jeżeli moje dzieci bądź wnuki będą chciały wiązać przyszłość z Treflem i będą się w tym biznesie spełniać, to będę z tego powodu niezwykle zadowolony. Dziś w firmie pracuje mój syn.
ŁT: Serdecznie dziękuję za rozmowę!
Więcej inspirujących wywiadów i wiedzy eksperckiej z zakresu przedsiębiorczości rodzinnej znajdziesz w
“FAMILY BUSINESS. Zarządzanie firmą rodzinną”.
Dla czytelników portalu family business przygotowaliśmy
5% rabat na hasło: portal
Podaj je w formularzu zakupu na www.ksiegarnia.ibrpolska.pl