Kiedy ktoś się dziwi, że zapraszam mamę do rozmowy o procesie sukcesji, wiem, że nie rozumie, czym naprawdę jest ten proces. Sukcesja to nie tylko przekazanie firmy rodzinnej, sukcesja to także przekazanie odpowiedzialności, wartości, tożsamości. A mama w procesie sukcesji jest niezastąpiona.
Mama nie zawsze jest obecna w firmie. Często nawet nie chce być. Ale jest w życiu swoich dzieci. I to ona czuje więcej niż ktokolwiek inny. Widzi, gdy syn udaje przed ojcem pewność siebie, choć w środku dusi się lękiem. Słyszy w głosie córki nutę wątpliwości, której nikt inny nie zauważa. Nie musi znać szczegółów finansowych firmy ani strategii rozwoju na kolejne pięć lat – ona rozumie ludzi, emocje, relacje.
Sukcesja to nie tylko władza – niezbędna rola mamy w procesie sukcesji
Gdy mówimy o sukcesji, często padają wielkie słowa: władza, odpowiedzialność, kapitał, struktura właścicielska. Ale rzadko mówi się o tym, co naprawdę decyduje o powodzeniu sukcesji: o emocjach, o lęku przed porażką, o potrzebie akceptacji, o pragnieniu, by nie zawieść rodziny.
To wszystko jest niewidoczne w Excelach i strategiach, ale mama to, czuje. I to właśnie ta niewidzialna praca, jej obecność oraz cicha mądrość sprawiają, że sukcesja może się udać.
Ojciec często chce, by wszystko było „po prostu załatwione”. Mówi: „Podpiszemy dokumenty, wszystko będzie jasne”. A mama wie, że sukcesja nie działa w ten sposób. Ponieważ syn może podpisać dokumenty, ale jeśli nie poczuje się gotowy, nie udźwignie swojej nowej roli. Córka może dostać udziały, ale jeśli nie odnajdzie się w swojej roli, nigdy nie będzie w firmie szczęśliwa.
To mama jest tą, która nieustannie towarzyszy swoim dzieciom – nie forsuje rozwiązań, lecz daje przestrzeń, w której można odnaleźć własne odpowiedzi. To ona widzi, że syn nie chce firmy, ale nie ma odwagi powiedzieć ojcu. To ona wie, że córka chce zarządzać, ale czeka na znak, że ma do tego prawo.
Mama nie musi nazywać – ona po prostu wie
Czasami ktoś powie: „Ale mama nie zna się na biznesie, po co ją zapraszać do rozmów o sukcesji?” To absurdalne. W sukcesji nie chodzi tylko o biznes.
Mama nie zawsze potrafi nazwać mechanizmów zachodzących w rodzinie – i nie musi. To, co w męskim świecie często wydaje się „nienazwane”, dla niej jest oczywiste. Nie trzeba definiować intuicji, żeby ją mieć. Nie trzeba rozkładać emocji na czynniki pierwsze, żeby je rozumieć.
Mądra mama towarzyszy, nie narzuca. Nie mówi: „Musisz przejąć firmę” – pyta: „Czy to jest coś, czego chcesz?”. Nie zmusza: „Powinieneś być silny” – ale mówi: „Widzę, że się boisz, to naturalne”.
To właśnie jej obecność sprawia, że dzieci mogą podjąć decyzję w zgodzie ze sobą, a nie w cieniu oczekiwań ojca czy presji rynku.
Sukcesja bez mamy? To ryzyko, którego nie warto podejmować
Kiedy w firmie rodzinnej rozpoczyna się proces sukcesji, powstaje napięcie. Ojciec i syn często mają trudność w rozmowie – za dużo emocji, za dużo niewypowiedzianych słów. Córka czuje, że musi udowadniać swoją wartość. Rodzeństwo mierzy się z niepokojem o to, czy rodzinne relacje przetrwają tę zmianę.
I właśnie wtedy obecność mamy jest niezwykle ważna. Nie zawsze jako mediatora – czasem po prostu jako kogoś, kto widzi więcej i pomaga wszystkim dostrzec to, czego sami nie potrafią zobaczyć.
Mama w procesie sukcesji jest jak most, który łączy stare z nowym. Wie, jak rozmawiać z ojcem tak, aby go uspokoić. Wie, jak wesprzeć dzieci, aby nie bały się zmian. Wyczuwa, gdzie jest opór, gdzie jest lęk, gdzie trzeba trochę więcej czasu.
Mama w procesie sukcesji – punkt widzenia inny, ale niezastąpiony
Mama nie zawsze mówi wprost. Czasem po prostu jest. Robi herbatę, siada obok, słucha. Czuje, kiedy syn potrzebuje dłuższej rozmowy, kiedy córka nie mówi wszystkiego, co ma na sercu.
Jej rola w sukcesji nie polega na analizie strategii – polega na tworzeniu przestrzeni, w której ta strategia może się zrealizować bez rozbicia rodziny.
Ojciec często myśli o sukcesji w kategoriach odpowiedzialności, decyzji, przekazania władzy. Mama myśli o sukcesji jako o procesie dojrzewania dzieci do ich roli – czy to w firmie, czy poza nią.
I to właśnie dzięki temu sukcesja może być procesem pełnym harmonii, a nie tylko transakcją biznesową.
Sukcesja to nie tylko przekazanie firmy – to przekazanie wartości, tożsamości, odpowiedzialności za rodzinne dziedzictwo. A do tego potrzebna jest nie tylko struktura właścicielska, ale i głęboka emocjonalna mądrość. I właśnie dlatego obecność mamy w procesie sukcesji nie jest opcją. Jest koniecznością.
Także o roli mam w procesie sukcesji będziemy rozmawiać podczas Festiwalu Rodzin Biznesowych „KORZENIE i skrzydła. Międzypokoleniowa siła rodzin biznesowych” – na wiosenne spotkanie pełne inspiracji zapraszamy członków rodzin biznesowych 19 maja do Zamku Topacz: https://festiwalrodzinbiznesowych.pl/.
Cytując dane z artykułu, podaj źródło: Adrianna Lewandowska, Mama w procesie sukcesji – filar zmiany pokoleniowej, Portal: FamilyBusiness Magazine 2025, https://familybusiness.ibrpolska.pl.