Strona domowa / Biznes / Ultramaratończyk biznesu – zbudował firmę z klocków, które są wizytówką Polski na całym świecie

Ultramaratończyk biznesu – zbudował firmę z klocków, które są wizytówką Polski na całym świecie

Pierwsze kroki w biznesie stawiał prowadząc obwoźną dystrybucję automatów do gier. Za zarobione na pierwszej maszynie pieniądze kupił drugą i tak zaczęła się jego biznesowa przygoda, w głąb której coraz odważniej stawiał kolejne kroki. Jako pierwszy w historii polskiego biznesu wyemitował reklamę telewizyjną w segmencie gier i zabawek. Jego firma jest wizytówką Polski na arenie międzynarodowej, a jego specjalistyczne kolekcje klocków są łakomymi kąskami zarówno dla wytrawnych kolekcjonerów jak i dla rodziców i dzieci, którzy chcą spędzić czas przy dobrej zabawie. Większość pewnie domyśliła się, że rozmowa Łukasza Tylczyńskiego odbyła się z Robertem Podleś – twórcą, właścicielem i architektem międzynarodowego sukcesu firmy rodzinnej COBI S.A. Sprawdźmy, co o perspektywie rozwoju biznesu, pracy z rodziną, e-commerce, budowaniu wartości dla klienta czy współpracy z influencerami, powiedział nam Prezes firmy COBI S.A.

Panie Robercie, wiem, że jest Pan zabiegany, dosłownie i w przenośni, więc postaram się w tej rozmowie na chwilę Pana zatrzymać. Porozmawiamy o biznesie i pasji. Rozumiem, że u Pana przy jednym i drugim można postawić znak równości?

– Tak, w zasadzie mogę się z Panem zgodzić. Choć tak naprawdę, to jednak praca jest moją największą pasją. Bieganie to pasja po godzinach, a w zasadzie najczęściej przed godzinami pracy. Wychodzę z założenia, że życie ma sens wtedy, gdy robimy to, co kochamy. Ja kocham pracę i uwielbiam bieganie. Zarówno jedno jak i drugie sprawia mi wiele przyjemności i daje
poczucie szczęścia. I tak samo w pracy, jak i w życiu oraz w biegach ultra, można się sponiewierać od czasu do czasu, „rzucić” w przepaść i poczuć, że się unosi, frunie; lubię to.

Prowadzi Pan biznes od niemal 4 dekad, od początku w branży związanej z rozrywką. Zaczynając od automatów do gier, przez firmę ERTROB, na COBI S.A. kończąc. Zaczynał Pan w czasach, gdy prywatny biznes nie był zbyt dobrze postrzegany. Jak pamięta Pan początki okresu transformacji i siebie w centrum otwierającej się w końcu na zachodnią normalność, polskiej gospodarki?

– W czwartą dekadę dopiero co weszliśmy, działamy 32 lata i wydaje się, że historia zatacza krąg. Pod koniec lat osiemdziesiątych prowadzenie biznesu nie było łatwe. Tak naprawdę, nigdy nie było łatwe, ale w 2019 roku wcale nie jest lepiej. Przykład z obecnych czasów: we wrześniu 2018 roku rozpoczęto u nas działania kontrolne (Urząd Kontroli Celno-Skarbowej), które trwają już 13 miesięcy. Kiedy się skończą? Tego nie wie nikt. Wcześniej najdłuższa kontrola sprzed 15 lat trwała niespełna siedem miesięcy. Teraz praktycznie dwa razy dłużej – czy to jest zachodnia normalność? Jakoś nie jestem przekonany.

Jaka była geneza jej powstania nazwy marki – COBI?

– Marka COBI nie oznacza nic konkretnego, nie jest to skrót czy hasło, po prostu była to krótka i nie zarejestrowana nazwa o dobrym, melodyjnym brzmieniu. Kilka lat później tą samą nazwą ochrzczono maskotkę zmagań olimpijskich w Barcelonie.

Pierwszym jaskrawym wspomnieniem z dzieciństwa Pana syna jest pokój, w którym panuje lekki półmrok, a przy biurku i włączonej lampce siedzi tata, trzymając swojego syna na kolanach, zaciekle tworząc nowe zabawki, którymi jako pierwszy, wspólnie z Panem bawi się syn. To piękne wspomnienie, które tak naprawdę oddaje ideę relacji na linii rodzic dziecko. Czy sięgający na sklepową półkę po klocki COBI młody ojciec, inwestuje w wyjątkowy czas z dzieckiem? Jaką jeszcze tożsamość marki ma COBI S.A?

– Acha, czyli mój starszy syn wspomina biurko, ja natomiast najlepiej pamiętam stół bilardowy na którym tworzyłem różne zestawy klockowe. Pracowałem i jednocześnie bawiłem się z synem, który na tym właśnie stole budował swoje konstrukcje. Tak jednak było ponad 20 lat temu. Teraz, zarówno młody ojciec, jak również dziadek, sięgając po klocki COBI, może spędzić z synem lub córką fantastyczny czas, wspólnie budując i przy okazji rozmawiając choćby o historii, gdyż mamy bardzo bogaty asortyment zestawów historycznych. Bonusem jest to, że mamy po takiej zabawie sprawniejsze manualnie dziecko z wykształtowanymi nawykami konstrukcyjnymi, rozwiniętą kreatywnością i postrzeganiem trójwymiarowym.

Przygotowując się do tej rozmowy, zajrzałem na strych w domu swoich rodziców. Jako 30-to latek znalazłem tam z kilkanaście kartoników klocków, większość z nich były duńskie, ale dwa z nich to… COBI. Gdyby strych w tym wypadku symbolizował udziały rynkowe, to czy mocno się pomyliłem?

– Nie pomylił się Pan, nasz udział w rynku światowym klocków konstrukcyjnych w porównaniu z duńskim producentem jest nadal bardzo mały. Duńczycy to największa na świecie firma w branży i wcale nie jest łatwo przy takim konkurencie szybko rosnąć.

Ultramaratończyk biznesu - zbudował firmę z klocków, które są wizytówką Polski na całym świecie

Uczył się Pan biznesu na żywym organizmie, tak jak większość właścicieli firm, którzy zaczynali swoja przygodę z działalnością gospodarczą wolnej ekonomicznie Polski. Przedsiębiorcy od A do Z odpowiadali za swoje firmy i podejmowali wszystkie decyzje. W jednym z wywiadów powiedział Pan, że lubi decydować w firmie o wszystkim. Jednak świat z dnia na dzień przyspiesza swoje tempo, za którym w pojedynkę może być trudno nadążyć. Czy coś się w tym obszarze u Pana zmieniło? Jakie osoby stanowią o sile Pana zespołu?

– Jeśli kiedyś powiedziałem, że lubię o wszystkim decydować, to wcale nie oznacza, że tak robię. Nawet gdybym chciał, to by się to nie udało. Decyzyjność jest stosownie rozłożona na odpowiednie działy i kierujące nimi osoby. Mam bardzo dobrych współpracowników, niektórzy są już niemal jak rodzina, są tacy, którzy pracują ze mną nawet ponad 30 lat. COBI to jednak organizm stale się rozwijający i zmieniający, przed nami wiele wyzwań i cały czas poszukujemy nowych kreatywnych osób, które pozwolą nam na stabilny rozwój.

Do biznesu włączyło się drugie pokolenie rodziny Podleś. Jak współpracuje się Panu z synem w momencie, gdy COBI to już nie jest tylko zabawa, ale również praca, obowiązki, potencjalne różnice zdań czy poważne pieniądze?

– Tak, starszy syn coraz bardziej angażuje się w sprawy firmy, ale nie będę ukrywać, że ciężko znaleźć mi z nim mocną nić porozumienia zawodowego. Mamy inne poglądy i choć Junior jest do mnie bardzo podobny to minie jeszcze sporo czasu zanim zaczniemy się biznesowo lepiej czytać i wydajniej współpracować.

Czy jacyś inni członkowie rodziny są zaangażowani w firmę?

– Nie, rodzinnie nie jesteśmy teraz licznie zaangażowani w firmie, przez wiele lat dużo pomagała mi moja mama, ale obecnie tylko ja i syn włączeni jesteśmy bezpośrednio w COBI. Tak jak wcześniej wspominałem, mamy wielu wieloletnich pracowników, którzy są dla mnie jak rodzina, na których mogę liczyć i nigdy się nie zawiodłem.

Biznes sprintem przenosi się do sieci – jak wygląda kreowanie pozycji marki COBI online? Współpracuje Pan z blogerami, vlogerami, influencerami?

– Tak, oczywiście, współpraca z influencerami, vlogerami i blogerami to teraz już konieczność. Rynek szybko się zmienia, działania obecnego rządu i likwidacja handlu w niedzielę ewidentnie wzmocniła sieci sklepów dyskontowych oraz sprzedaży internetowej, w ostatnim roku zmiany w naszej branży wyraźnie przyspieszyły.

Jaki procent sprzedaży stanowi kanał e-commerce? Jakie ma Pan plany związane z rozwojem tego kanału?

– Każdy rynek jest inny i trudno mi dzisiaj określić globalnie procent sprzedaży przez e-commerce. Najszybciej rosnącym dla COBI rynkiem e commerce jest rynek amerykański a kolejny to niemiecki. W Polsce dla zabawek COBI rośnie również bardzo intensywnie sprzedaż internetowa, akurat nasz towar do tego sposobu sprzedaży jest idealnie dopasowany.

Czy decyzja o budowie fabryki w Meksyku już zapadła? A może inaczej będzie chciał Pan podbić rynek amerykański?

– Decyzja zapadła, rozbudowujemy fabrykę w Mielcu by zwiększyć moce produkcyjne o ponad 30%. Inwestycje w produkcje poza granicami kraju muszą jeszcze poczekać.

Coraz częściej firmy produkcyjne wchodzą w segment tzw. private labels, w których produkt jest „kastomizowany” pod oczekiwania klienta. Czy często przychodzą do Pana przedstawiciele innych firm, które chciałyby stworzyć produkt sygnowany logiem własnej firmy z klocków COBI?

– Mamy dużo tego typu zapytań, jednakże od blisko 12 lat nie realizujemy ich. Każda współpraca jest możliwa, ale pod warunkiem, że końcowy produkt będzie oznaczony marką COBI.

Pozostając przy kastomizacji. Producent butów NIKE pozwala klientowi prostym kreatorem online zaprojektować własne buty. Pozwala to klientowi na pewnego rodzaju indywidualność i osiągnięcie wyjątkowości poprzez unikalność produktu. Czy COBI zaproponuje klientowi możliwość projektowania własnych zestawów z klocków?

– Klocki to akurat taka dziedzina, że można z nich tworzyć niemal wszystko. Tysiące naszych klientów tworzy tzw. MOC (My Own Creation) z klocków COBI. Klocki to nieograniczone możliwości własnej inicjatywy. Mamy kilka tysięcy aktywnych fanów tworzących swoje własne kreacje, odbywają się publiczne dyskusje, co COBI powinno w przyszłości tworzyć. Fani COBI podpowiadają czego oczekują a my ich słuchamy.

Nie chce Pan rywalizować z LEGO, tylko w myśl zasady, że lepiej być najlepszym niż największym i znalazł sobie własną niszę. Doceniają to również klienci, którzy chętnie wracają. Czy jest jakiś jeden konkretny produkt, z którego jest Pan najbardziej dumny?

– Dumny jestem z wielu fantastycznych zestawów stworzonych przez moich genialnych projektantów. Ale może miarą dumy niech będzie inny wskaźnik – czas produkcji danego zestawu bez gruntownych zmian: najdłużej na rynku pozostaje statek pasażerski TITANIC, który od 2012 roku (setna rocznica zatonięcia) jest jednym z najlepiej sprzedających się zestawów klockowych COBI.

Bieganie. Czy zdarza się Panu podczas biegu (np. ultramaratonu) wymyślić jakąś nową kolekcję, czy produkt, czy raczej jest to dla Pana czas, w którym odcina się Pan od świata?

– Podczas treningów oczywiście myślę, analizuję sprawy COBI, biznesu, trendów, szukam rozwiązań. Na zawodach jednak całkowicie się odcinam i koncentruję wyłącznie na starcie, trasie, biegu.

W jakim miejscu jako firma będzie COBI S.A. świętując 40-lecie działalności? Jaką rolę przewiduje Pan w tym czasie dla siebie?

– Za osiem lat to nawet jeszcze nie będę pełnoprawnym emerytem, więc zapewne moja rola się nie zmieni. No chyba, że zaczniemy się lepiej z synem biznesowo rozumieć. COBI zapewne będzie nadal tworzyć coraz lepsze zestawy klocków i będzie je sprzedawać na wszystkich kontynentach, prawdopodobnie do ponad 60 krajów, jako drugi najpopularniejszy producent klocków konstrukcyjnych na świecie.

Ultramaratończyk biznesu - zbudował firmę z klocków, które są wizytówką Polski na całym świecie

Prezes Zarządu COBI S.A. będzie uczestnikiem jednego z paneli dyskusyjnych podczas VII edycji VII edycji Międzynarodowego Kongresu Firm Rodzinnych (z powodu koronawirusa przełożonym – 22-23 czerwca w Poznaniu). Podejmie się tematu odpowiedzialności firm rodzinnych za świat przyszłych pokoleń.

Zapisy trwają:  www.kongresfirmrodzinnych.pl 

Autor:
Łukasz Tylczyński

O Łukasz Tylczyński

Ekspert ds. badań i rozwoju. Współorganizator Międzynarodowego Kongresu Firm Rodzinnych, odpowiedzialny za komunikację medialną, program oraz opiekę nad prelegentami. Realizator największych polskich badań w obszarze przedsiębiorczości rodzinnej: m.in. GUESSS i FACTS. Autor licznych artykułów, raportów i publikacji w obszarze biznesu rodzinnego oraz twórca rankingów firm rodzinnych. Prelegent i moderator paneli tematycznych w obszarze family business. Realizuje projekty związane z popularyzacją przedsiębiorczości rodzinnej w Polsce i na świecie.

Zobacz również

Firma rodzinna to marka – to zobowiązuje!

Firma rodzinna to marka – to zobowiązuje!

Firma rodzinna to marka – to zobowiązuje! Do tej pory jak skarb przechowuję wizytówkę mojego …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.